Jeszcze Polaku chcesz żyć utrapiony
A przecież toniesz we łzach, poniżony!
Kiedy Ojczyznę, ach trudno dać wiary
Na długie lata kładą na mary!
Dziś schizma wzięła moc nad Polakami,
A cary wciąż nas biją ukazami,
Lud wypędzają z rzymskiego kościoła
Padają trupy, ach nieszczęsna dola!
Zdradził nas Francuz , zdradziła Austria
W Królestwie Polskim męczy się Unia.
Ale Polaku będziesz pocieszony
Co Cię wywożą w schizmatyckie strony
Nie smuć się wiele. Jeszcze Bóg na niebie.
I choć o wodzie i o suchym chlebie
Choć wszystko wzięli i pusto w komorze
Jeszcze zobaczysz miłosierdzie Boże!
Każdy znał Boga swego jak należy
Co dzień pobożnie odmawiał pacierze,
A teraz w cerkwiach popy się kłaniają,
Carską familię tylko wyliczają.
Ksiądz Kalinowski mówił do nas śmiało
„Bracia Unici” – aż serce truchlało,
Ciemny narodzie osiadły nad Bugiem
Co nic nie umiesz tylko orać pługiem
Idź Uniacie do kościoła śmiało
Na Jasną Górę, jeśli ci tu mało
Tam Cię pocieszy Królowa Maryja
Powróci kiedyś ta święta Unia
Albo się udaj do Gułowskiej Woli
Proś o ratunek w tej ciężkiej niedoli
Śpiewaj różaniec ten wieniec Maryi
I proś o powrót tej świętej unii
Z osady Łomaz i wsi zwanej Kozły
Tam nie jednego na Sybir wywiozły
We wsi Lubenka Tam ludzie Cierpieli
Wyjadło wojsko co tylko tam mieli!
Choć tym biedakom dać by było trzeba
Pięćdziesiąt rubli brali za pogrzeby
Z tej wielkiej biedy płakali mój Boże
A kto nie płacił musiał siedzieć w kozie
W Radziwiłłowskich dobrach, mieście Biały
Tam trzy kościoły Księstwo zbudowały
Jeden dla chwały Bazyla Wielkiego
Drugi u fary dla Jana Kantego
A trzeci zakon Ojców reformatów
Leśna i Kodeń przez książąt magnatów,
Pobudowane, w nich Maryi obrazy
A lud się modli koło tych ołtarzy
Ziemio Podlaska czemuś tak nie godna
Żeś utraciła święty obraz z Kodnia
Obraz cudowny, śliczny, honorowy
Przewieziony został , aż do Częstochowy
Książę Sapieho coś stawiał Kościoły
Z twoich już kości sypią się popioły
Cudowne obrazy z ołtarzy wydarte.
Wstań Radziwille! Popatrz na swą pracę
Jak prosty naród nad kościołem płacze!
A tyś chciał żeby do świata skończenia
W Twoich kościołach brzmiały święte pienia
Ciało Świętego Józefata w Biały
Leżało w trumnie przez czasy nie małe
Gdzie nieme, głuche odbierały mowę
Ślepe i chrome już tam były zdrowe.
Ale Moskale w niego nie wierzyły
Bo go w Witebsku toporem zabiły
Wzięły z ołtarza te klejnoty drogie
Zamurowały w lochu pod podłogę.
O jak szczęśliwa, Ty Książęca Biało
Co Witebsk stracił tobie się dostało
I zabłysnęło wielkimi cudami,
Opiekowało się uniatami.
O Józefacie w Litwie i Koronie
Ciebie błagamy cudowny patronie
Przyczyń się, przyczyń za nami grzesznymi
Tyś Ojcem Naszym a my dziećmi Twoimi.
Maryjo! Matko i Królowo nasz
Cały kraj Polski do Ciebie się zgłasza
Ratuj nas ratuj jak swoje własności,
Nie daj nam zginąć od Moskiewskiej złości
Schylcie ramiona rozturchajcie włosy
Śpiewajcie różaniec płaczliwymi głosy
Ach módl się, módl się Królowa Maryja!
Niech się nam wróci ta święta unia.
* * * * *
Zachowała się również pieśń religijna unitów podlaskich będąca
trawestacją pieśni „Boże, coś Polskę”.
MODLITWA
Boże, szczoś Polszu czerez douhi lita
Protiw każdomu bronił wordzu,
A potem daweś nas na pośmiech świta
Nasław nes hodu newolu trewdzu.
Prosim Tia Boże I twajoho Syna
Nech Wsi znów budem jednaja
Kołyś to Lachy na wojni
Płatyły hroszy na patreby kraju.
Za to my pole im , sobi orały
Byłyśmo w zhodi żyłośmo jak w raju.
Prosim Tia Boże...
Pryszły Moskali i wsio
Wsio nam moskowski paradok zawiły
Wecznu newolu nas panom oddały
I na zahuby z nimi posfaryły.
Prosim Tia Boże...
Iszcze ne chodi naszej horkoj doli
Bo te per wiru od nas odbirajut,
A kto z nas jedno ne sluhaje woli
To honiat w Sybir , albo
Prosim Tia Boże...
Mnoho już naszyh , tyi worodi zły
Hdeś tam daleko od nas
To w szczo obernutsia sieroty
Kotorym batków moskali zabrały.
Prosim Tia Boże...
Wże pratulińskie i Drelowski
Zawiru naszu krow swaju dały
Oświatyj Boże ! Pokul toho
Douho nas budut muczyły moskali?
Prosim Tia Boże...
Zal sia, Żal Boże, z tej naszej peczeli,
Nech majem swoje i pola i chaty!
Nech dity nasze neberut w moskali
A pany dla nas nech budut jak braty
Prosim Tia Boże...
Werny, nam Boże! Werny dobru dolu.
Dawniejszu sławu i dawnyj
Daj nam prawdiwu nemoskowsku
Nechaj ze dworu i malenkij
Prosim Tia Boże...
Nelekko dawna powernetsia dola
Chrystus krow leju, sam odkupyw ludy!
To koły taka, Boże twoja wola
Nech desiat zhynie – sto szczastliwych bude!
Prosim Tia Boże i Twojoho Syna
Nech zmiłowania pryjde hodyna.
* * * * *
Z PODLASIA..
Stoi wioska w płomieniu, tu trupy tam trupy,
Ziemia cała zbroczona krwią męczeńską, świeżą,
I z kościoła zostały czarne tylko słupy
A na mogiłach krzyże połamane leżą.
Któż to, któż to zniweczył przybytek Twój Panie,
I święte Twe ołtarze oblał krwi strugami?
hańbo — straszna hańbo! oto chrześcijanie
Tak nad wiernymi Tobie pastwią się sługami,
I nad tym ludem biednym co w wierze jedynie
Czerpał całą pociechę, nadzieję swą całą !
czyliż ta niewinna krew daremnie ginie?
Nie wstanąż z niej mściciele z dawną Ojców chwałą?
I czyż jęk ten, co bije w sklepienia nieba,
Nie znajdzie posłuchania u Bożego tronu?
Ta prośba zanoszona w straszną chwilę zgonu,
I dzieci rozproszone, które łakną chleba.
Z wzrokiem w niebiańskie utkwionym gdzieś światy,
Spoczywa starzec przed świątyni progiem,
On gdy w płomieniu ujrzał braci chaty,
Chcąc sam dom Boży zasłonić przed wrogiem,
Wziął znak zbawienia i na ludu czele,
Nie ulękniony stanął przy kościele
Nieulękniony! bo wszak w jego dłoni
Był krzyż Chrystusa, co moc piekieł łamie,
I w siłę zdobiąc słabe dziecka ramię,
Wieniec męczeństwa kładzie mu na skroni.
Nieulękniony! bo kto kocha wierzy,
Z radością życie poświęca dla Boga,
I dla rozdartej nieszczęsnej Macierzy,
Niczem mu cierpienia, prześladowań droga,
Bo w nim nadzieja jasnym tli promieniem,
że bólów droga - błędów odkupieniem.
Zabrzmiały dzikie odgłosy z oddali
Starzec ku niebie wzniósł oczy i rękę.
I rzekł natchniony: na śmierć i na mękę.
Myśmy gotowi, niech tylko ocali
Znak ten najświętszy, przybytek Twój Boże
Niech tylko jaśniej wejdzie prawdy zorze.
Precz stąd zuchwali! rozkaz się odzywa.
I na bezbronnych sypie wróg kulami,
I wnet trupami cmentarz się okrywa
Wnet potok krwawy ziemię całą plami.
I tylko starca ręka podniesiona
Zasłania jeszcze wstępu do kościoła.
Lecz i on wreszcie otoczon do koła,
Pada krzyż tuląc i z boleścią kona.
Z boleścią! bo bezbożni wpadli do świątyni,
Odciągnęli kapłana od świętej ofiary,
I lud co swojej nie chciał odbiedz wiary,
Wyrżnęli dzicy - a z świętych naczyni,
Z krzyży, obrazów, śladu nie zostało
W krwi się walają, co o pomstę wola.
Okropna cisza, i echo przebrzmiało
Jęków ostatnich wśród murów kościoła.
I na tych miejscach gdzie przez długie lata.
Zdroje pociechy na wiernych spływały,
Wzniosła się łuna - mściwa ręka kata
W zgliszcze zmieniła dom ten Boga cały.
Wy coście ziemską pielgrzymkę skończyli,
Czystym się duchem wznieśli do nieba,
I innym życiem na nowo odżyli,
Wstawcie się za nas - o nam tak potrzeba
Waszego wsparcia i trzeba nam siły.
By nas znikome szczęścia nie olśniły.
Uczcie nas cierpieć, męczenników Cienia!
A może prędzej godzina zbawienia,
Godzina spłynie, łaski, przebaczenia!
* * * * *
SKARGI UNITÓW.
Z piersi zbolałych do Ciebie Panie,
Płynie modlitwa westchnień i łkań;
O racz wysłuchać nasze wołanie,
Obrońco ludu wiernego wstań.
Spojrzyj o Panie na naszą ziemię
I rychło pociesz strapiony lud,
Odejm tak strasznych udręczeń brzemię
Skrusz Faraonów okrutnych ród.
Opustoszałe tak ludne sioła
Rzeka wezbrała od naszych łez,
Wróg się urąga — rozpacz dokoła —
O Panie połóż męczarniom kres!
Nad bezbronnemi mści się morderca,
Pół światu grozi zuchwały wróg.
O usłysz skargi, pokrzep nam serca.
Boś Ty nasz Ojciec, boś Ty nasz Bóg
Na podstawie / ks. Józef Pruszkowski, Martyrologium /
Pomoc ze strony / sanktuariumpratulin.pl /
* * * * *
IDŹ DO MATKI KOLEMBRODZKIEJ
Gdy nie masz możliwości pójść do Częstochowskiej
Nie narzekaj, wybierz się do Maryi Kolembrodzkiej
Ona ciebie przyjmie, ona cię zrozumie
Ona twoje troski też zobaczy w tłumie.
Idź do niej, z ufnością nieś jej czyste serce
Ona nie pozwoli żyć ci w poniewierce.
Ona w swej wielkości równa Częstochowskiej
To nie, że króluje w takiej małej wiosce.
Już nie jeden odszedł zdrowy na swej duszy.
Ona też ma siłę twoje ciało ruszyć
Przed każdym otwiera swoje cudowne wrota
A o jej hojności świadczą liczne wota.
Módl się do niej zawsze, proś jak tylko możesz.
Ona na cię zleje łask potężne morze
Za cudne spojrzenie i hojność jej ręki
Musisz się nauczyć składać jej podzięki.
Powrócisz do domu cały odmieniony
Spróbuj zachęcić innych by poszli w te strony.
Niech poczują w duszy wielkość Kolembrodzkiej
A droga do Boga stanie się też prostsza.